Był
poranek przed ostatnim koncertem trasy. Słoneczna i ciepła pogoda rozkręcała
się na dobre i Hani nie uśmiechało się wychodzić z tourbusa zespołu. Długo po
przebudzeniu leżała na swoim łóżku i patrzyła w sufit. Bezwiednie bawiła się
zegarkiem, który dostała kilka lat temu od rodziców. Stał się dla niej jeszcze
ważniejszy, kiedy przed ostatnim Bożym Narodzeniem zerwała pasek przy wysiadaniu
z auta a Tom obiecał, że odda go do naprawy. Drobna tarcza została
nienaruszona, natomiast nowy pasek okazał się dziełem sztuki - do skórzanej
bransoletki jubiler doczepił kilka zawieszek: baletki, gitarę, maleńki
samochodzik, dziecięcy wózek i mały domek - całą ich krótką historię. Nie
potrafiła się z nim rozstać, nawet nie chciała.
Od
kiedy wyjechała z Adamem miała bardzo dużo czasu na rozmyślanie o przeszłości,
a szczególnie do jej pamięci wracały wspomnienia dawnych relacji z chłopcami.
Nie było ich dużo i nie sądziła, że w jej głowie pozostał jakikolwiek ślad po
nich. Miała wielu znajomych, jednak nigdy nie miała kogoś na poważnie. Podobnie
jak Marcin dużo czasu poświęcała swojej pasji i prawdę mówiąc tylko on był
wtedy przy niej a ona przy nim, nie myśląc o poważnych związkach.
A
Tom? Nie wierzyła w to, że ją zdradził. Na początku tak. Ale później, słuchając
jego głosu na poczcie głosowej była pewna, że to kompletna bzdura. Zachowała
się niemalże identycznie jak Tom, kiedy zobaczył ją z Jasonem. Z tym że nim nie
miotała burza hormonalna i ośli upór w tym, że sam sobie z tym poradzi. Tomem
wtedy kierowała zwykła zazdrość i wściekłość, co było równie niebezpieczną
mieszanką.
Westchnęła,
podniosła się z łóżka i ruszyła do małej tourbusowej kuchenki, w której ciągle
coś się działo. Mała przestrzeń sprzyjała bliskości, co czuła bardzo wyraźnie -
Brian i Roger krążyli wokół niej jak dwie kwoki, co sprawiło, że poczuła jakby
zyskała nagle dwóch ojców. Adam natomiast robił zakazy, za każdym razem, kiedy
miała ochotę na coś niezdrowego do jedzenia.
O
wilku mowa, pomyślała, widząc przyjaciela przy maleńkim stoliku, czytającego
książkę.
-
Wymyśliłaś już, co chcesz zrobić? - zapytał, nie podnosząc wzroku.
-
Cóż, na pewno nie chce wracać do Nowego Jorku.
-
A może masz ochotę na wypad do Berlina?
Spojrzała
na niego zaskoczona i zbita z tropu.
-
A co jest w Berlinie?
-
Nie "co", tylko "kto", skarbie. Leah jest w Berlinie.
Dzwoniła do mnie wczoraj, kiedy spałaś, chwaląc się, że bierze udział w
zwariowanym projekcie i potrzebuje zachęty, żeby tego nie rzucić, zanim na
dobre się nie rozkręci. - pokręcił głową niezadowolony. - Obie macie tendencje
do ucieczki w najmniej spodziewanym momencie.
-
A co to za projekt? - usłyszał pytanie z lodówki, z której Hania wyjmowała
zimny sok, mimo, że cała ekipa zabroniła jej pić w ciąży zimnych napojów. -
Ostatnim razem, kiedy pracowała w agencji, przeklinała swojego szefa za reklamę
Chanel z nagą kobietą zasłoniętą przez flakon perfum.
Podszedł
do niej i zgrabnie zabrał butelkę z ręki, zastępując ją taką w temperaturze
pokojowej.
-
Póki jesteś pod moją opieką pijesz to, na co pozwolę.
-
Naprawdę zaczynam się zastanawiać nad zabraniem swoich rzeczy i powrotem do
Polski. - zrobiła nadąsaną minę i usiadła
przy stoliku. Otworzyła butelkę i wzięła spory łyk. - Nie odpowiedziałeś, co to
za projekt z którego chce się wywinąć Leah.
-
Ma być basistą Tokio Hotel. - usiadł obok niej i czekał, aż dotrą do Hani jego
słowa. - Jest teraz w małym studiu w Berlinie, razem z resztą zespołu.
-
Nie wierzę. Po prostu nie wierzę, że chciałeś mnie wrobić. Powiedziałeś jej o
mnie?
Wstała
i zaczęła rozglądać dookoła, jakby szukała wyjścia ewakuacyjnego w czasie
pożaru. Delikatnie położył jej dłonie na barkach, żeby ją uspokoić, nawet nie
podnosząc się z krzesła.
-
Kochanie, sam dowiedziałem się tego podczas rozmowy z Leah. I nie, nic jej nie
powiedziałem, to nie moja tajemnica. Nie okłamałbym cie, a tym bardziej nie
postawił w sytuacji niewygodnej, nie w twoim obecnym stanie. Wszystko zależy od
ciebie. Możemy zostać po dzisiejszym koncercie w Europie, możemy wrócić do
Stanów. Co zechcesz to zrobimy.
Westchnęła
i przez chwilę wpatrywała się w okno. Po porannych przemyśleniach doskonale
wiedziała, co chce zrobić.
-
Zabierz mnie do domu, Adam. Zabierz mnie do Toma.
^^^^^^^^^^^^
2 dni później…
-
Halo? Dana? Cholera, ledwo cie słyszę... co?! - Bill wrzeszczał do telefonu,
który obiecał zostawić w kuchni, co zirytowało Toma, bo byli w trakcie nagrań
wokali.
-
Bill! Cholera jasna, odłóż to i śpiewaj. Mamy robotę do zrobienia.
Bill
machnął mu tylko ręką, i opuścił pokój nagrań, na co jego bliźniak zaczął
rzucać przekleństwami, jak leci.
-
I tymi ustami całujesz matkę? - Leah niewzruszona patrzyła na przyjaciela znad
kubka kawy.
-
Co ty taka spokojna? Siedzimy tu już trzy godziny i nic wielkiego nie
nagraliśmy. A jeszcze nasza diwa - wskazał prawdopodobnie w kierunku kuchni,
której zniknął Bill - bez przerwy wszystko psuje.
-
A w czym pomoże to, że będę się miotać jak ty? – przeciągnęła się leniwie. -
Rozmawiałam z Adamem cztery dni temu.
-
Co u niego?
-
Jest w trasie z Queen po Europie, właściwie był, bo grali ostatni koncert we
Włoszech trzy dni temu. Ale mówił, że może zostanie jeszcze chwilę i mnie
odwiedzi.
Tom
pokiwał głową kompletnie nie słuchając co mówi Leah. Zaczął się zastanawiać
dlaczego jego brat psuje mu plan pracy i gdzie zniknął. Nie miał ostatnio do
niego cierpliwości. Ani do niego, ani do jego związku. Gdyby miał być szczery,
nie miał cierpliwości do jakichkolwiek związków, a każde spojrzenie na
zakochanych ludzi doprowadzało go na skraj załamania.
Bill
wrócił do studia i z uśmiechem na twarzy oznajmił:
-
Lot Dany się przesunął i przyleciała do Berlina wcześniej. Zahaczyła o moje
mieszkanie i będzie tu niedługo. Jadę na stację benzynową, chcecie coś? –
zapytał, ale chyba nie oczekiwał odpowiedzi, bo już zamykał drzwi wyjściowe.
Tom
wstał a Leah beznamiętnie podniosła wzrok, ciekawa czy w końcu urwie
bliźniakowi głowę, ten jednak tylko kiwnął głową i wyszedł z pomieszczenia
nagrań. Powoli ruszyła w jego ślady.
Znalazła
go w kuchni, opierającego się o blat i wpatrzonego w oddalający się samochód
Billa.
-
Chyba muszę odpocząć – usłyszała jego cichy głos. – Za długo już ciągnę na
kawie.
Usiadła
przy małym stoliku i zaczęła bawić się serwetką, składając ją w łabędzia, żeby
zająć czymś dłonie. Nie podeszła do Toma, wiedząc, że nie lubi nadmiernego
okazywania uczuć – efekt uboczny bycia popularnym, kiedy każda fanka rości
sobie prawo do przytulenia.
I
ona się na to zgodziła? Kiedy?
-
Może powinieneś się położyć? Sen dobrze ci zrobi.
Usłyszała
ciche westchnienie i w końcu odwrócił się do niej.
-
Wiesz, kiedy ostatnio spałem normalnie? – pokręciła w odpowiedzi głową, więc
kontynuował: - W nocy przed wyjazdem do Hanoweru. Wtedy ostatni raz spałem z
Hanną przy boku. Wcześniej rozmawialiśmy do późna, siedząc przy jednej z
oszklonych ścian w salonie, podziwiając widok nocnego miasta. Nawet sobie nie
wyobrażasz, jaki byłem wtedy szczęśliwy. Myślałem, że ona też była.
Leah
długo nic nie mówiła, metodycznie składając i rozkładając poszczególne elementy
orgiami. Czuła w głowie pustkę, bo uświadomiła sobie, że jej nie było dane
przeżyć takich prostych rzeczy. Za krótko trwało jej szczęście, by móc
wspomnieć cokolwiek. Owszem, robiła z Georgiem wiele rzeczy, ale to wciąż za
mało. Nie mogła przewidzieć, że to się skończy tak nagle. Czy ktoś w ogóle
byłby w stanie przewidzieć taki bieg wydarzeń?
Poczuła,
coś mokrego na dłoni, nawet nie zorientowała się, kiedy z jej oczu popłynęły
łzy.
-
Boże, Leah! – Tom rzucił się w jej stronę z ręcznikiem papierowym. –
Przepraszam, jestem taki głupi…
-
Nic nie szkodzi! – podniosła dłonie, byleby tylko jej nie dotykał, kiedy była w
takim stanie. Nienawidziła być w takim rozmemłanej postaci. – Zaraz mi
przejdzie.
-
Naprawdę, przepraszam. – usiadł w drugim końcu stołu. – To co się przydarzyło
mi i Hannie to nic w porównaniu z tobą.
-
To jest inna forma tragedii, Tom. Z tym, że jeszcze macie szansę na happy end,
ja już niekoniecznie.
-
Głupoty gadasz! – warknął. – Jeszcze będziesz miała okazję przeżyć swoje
szczęśliwe zakończenie. Tylko teraz tego nie widzisz. Musisz po prostu przejść
przez żałobę.
Pokiwała
głową i wstała, ruszając w stronę okna, bo usłyszała jakiś trzask. Pod budynek
studia podjechała taksówka i wysiadł z niej nie kto inny, tylko Adam Lambert we
własnej osobie. Pochylił się jeszcze do wnętrza samochodu i gestykulował, jakby
się z kimś kłócił. Drzwi od strony pasażera się otworzyły i Lei opadła szczęka.
-
O cholera...- rzuciła i ruszyła w stronę wyjścia. Odwróciła się jeszcze w progu
i dodała: - Za chwilę będziemy mieć gości.
-
Bill tak szybko wrócił? - Tom wstał za nią i spojrzał za okno, po czym stanął
jak wryty. - Co do ch...? - urwał, zapominając języka w gębie.
Widział
jak Leah wita się z gośćmi i nic nie był w stanie zrobić, tylko stał i na
zmianę rozluźniał i zaciskał pięści. Zrobiło mu się gorąco i poczuł nagłą chęć
ucieczki, więc ruszył do pomieszczenia nagrań, żeby uspokoić myśli przed
spotkaniem z Hanią.
Tymczasem
na zewnątrz Leah próbowała utrzymać beztroską atmosferę, co było trudne
zważywszy na to, że widzi przyjaciółkę po takim czasie i miała wrażenie, że to
ona sama jest bardziej zdenerwowana tym co zaraz się stanie, niż Hania.
-
Gdzie ty byłaś?! Dlaczego się nie odzywałaś?! - zaczęła zasypywać przyjaciółkę
pytaniami.
Adam
podszedł do niej i objął mocno.
-
Cześć, też się cieszę, że Cię widzę, Leah.
-
Tak, cześć - próbowała go zbyć, znowu podchodząc do Hani. - Co Ci w ogóle
odbiło żeby gdzieś uciekać?
-
Możemy to zostawić na później? - Hania uspokoiła Adama, który znowu chciał
ruszyć na Leę i powiedziała: - Najpierw muszę porozmawiać z Tomem. Później będę
odpowiadać na wszystkie pytania. Jest w środku?
-
Tak, powinien być gdzieś tam. Powodzenia.
-
Dzięki – zobaczyli, jak Hania bierze głęboki oddech i wchodzi do środka.
-
Co słychać? Gdzie reszta? – zagadnął, żeby zmienić tor myśli, bo bardzo
chciałby iść za Rudą, żeby oszczędzić jej stresu.
-
Gustav zrobił sobie wolne, bo nagrywamy wokale Billa, a Bill zrobił sobie
wolne, bo Dana zrobiła mu niespodziankę i niedługo tu będzie. Niedługo powinni
tu być. Napiszesz do niego? Zostawiłam komórkę w środku.
Powoli
pokiwał głową i wyciągając telefon wskazał na budynek studia, mówiąc:
-
Zabiją się? Dbałem o nią od koncertu w Polsce, szkoda by było, gdyby się
pozabijali.
Leah
wzruszyła ramionami i przytuliła Adama.
-
Lepiej tu poczekajmy, wolałabym nie oberwać odłamkiem czegokolwiek.
-
Nie możemy ich zostawić, skarbie. Może uda nam się jakoś zakraść do środka? –
zapytał z nadzieją. – Nie chcę, żeby ominęła mnie taka scena.
-
Jak chcesz. – z rezygnacją wskazała na niego palcem i dodała: - Ale jeśli jakiś
przypadkowy przedmiot trafi w twoją głowę, to nie moja wina.
************